piątek, 24 lipca 2015

Dwójka.

"Człowiek czasem podejmie jakąś decyzję, sam nie wie w jaki sposób i ta decyzja trwa siłą rozpędu. Z rok na rok coraz trudniej ją zmienić"

Nie wiem co się ze mną dzieje. Coraz bardziej zaczynam zauważać postać siatkarza w Poli. W jej upartości. Nawet w tym, że tak samo trudno obudzić ją rano jak Łukasza. Nie działają prośby, a później nawet groźby w stronę jej osoby. Po raz kolejny z wielkim fochem na mnie poszła się ubrać. Ja w tym czasie przygotowałam jej w biegu śniadanie. Co dziwne, odpowiadał mi ten tryb życia. Od ponad czterech lat moje życie codzienne wygląda tak samo. Przewijam się między szpitalem, przedszkolem i domem. Chociaż jedno zmartwienie miałam z głowy. Nie martwiłam się o prace i pieniądze. Jako chirurg jednej z warszawskiej klinik zarobki miałam duże. Jedząc kanapkę usłyszałam dźwięk małych stópek schodzących po schodach. 
-Mamo, wiesz co, strasznie się dzisiaj nie wyspałam- 
-Nie marudź, bo znowu się przez Ciebie spóźnimy- poganiałam ją.
-Wies co?- rozmyślała- Chciałabym mieć tatusia, on woziłby mnie na balet, a ty nie musiałabyś się martwić, że nie zdążysz do pracy- na jej słowa łzy stanęły w moich oczach. Było mi jej przykro. I to przeze mnie, że przez moją pieprzoną głupotę nie może mieć normalnego dzieciństwa. Gdzie miałaby również tatę, nie tylko mnie. 
-Pola, rozmawiałyśmy już o tym, ubieraj się- rozkazałam.
-Mamuś, tęsknisz za tatą?- spytała, a ja poczułam jak w gardle rośnie mi wielka gula. No, co taka jest prawda. Tęsknie za nim i nie przestanę. Ale nie chcę, żeby dowiedział się o naszej córce. Od początku wychowuję ją sama i poradzę sobie. Nie chcę rozwalać mu życia. Nie teraz, kiedy ma już narzeczoną. Moja córka stawała się mądrzejsza ode mnie. Myślała o wiele racjonalniej.

-Tośka no nie daj się prosić, krótkie małe zakupy- prosiła mnie Kamila
-Tak, zakupy z Tobą zawsze mają tak wyglądać, jestem wykończona- marudziłam. Dzisiejszy dzień w szpitalu wykończył mnie całkowicie. I potwierdzam tezę, że lekarz, to jeden z najbardziej stresujących zawodów na świecie. Jestem strasznie narażona na wypalenia zawodowe. I coraz częściej myślę nad dłuższym urlopem, ale co chwilę go odkładam.
-Wiesz co?- popatrzyłam na dziewczynę- I tak muszę kupić młodej nowy strój, więc w drogę- powiedziałam zgarniając przy okazji kurtkę z wieszaka. 

-Mamo, zobacz!- krzyknęła Pola, kiedy stałyśmy już na parkingu- Takie auto jak nasze!- wskazała na białego Nissana, stojącego naprzeciw naszego. Przypadek? Nasze kolejne wspólne marzenie. Zawsze chcieliśmy obydwoje mieć biały, duży, rodzinny samochód. Ja je spełniłam. A on?  Nie wiem. Zwartym krokiem ruszyłyśmy w stronę sklepu sportowego. Nienawidziłam robić zakupów Poli. Szczególnie kiedy robiłam je z nią. Co może być takiego fajnego w bieganiu między półkami? Nagle jedna z sukienek upadła z wieszaka na ziemię. Szybko ją podniosłam, jednak ktoś chciał zrobić to samo. W rezultacie poczułam na swojej dłoni dłoń męską. Po moim ciele przeszły niekontrolowane dreszcze. Znajome dreszcze. Spojrzałam mężczyźnie prosto w oczy. Zamarłam.

-Tośka- usłyszałam ten jego seksowny, zachrypnięty głos. Patrzyliśmy sobie cały czas w oczy. Nie miałam odwagi? Siły? Żeby coś w ogóle powiedzieć. Poczułam przy swojej nodze czyiś uścisk, Pola. 
-Mamooo, pójdziemy już- powiedziała znudzona- Ooo dzień dobry, jestem Pola, a pan?- teraz najchętniej poodrywałabym głowy jej wszystkim lalkom. Dlaczego ona musi być aż tak rozgadana?
-Możemy pogadać?- spytał Żygadło mocno zdziwiony zaistniałą sytuacją.
-Możemy, Pola pójdziesz do cioci?- zauważyłam, że Kamila była tym wszystkim równie zdruzgotana jak ja. Moja, a raczej teraz nasza córka pobiegła do dziewczyny. A my ruszyliśmy w stronę pobliskiej kawiarni.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę- powiedział uśmiechnięty- Masz śliczną córkę- gdybyś tylko wiedział, kto jest jej ojcem.
-Jestem jeszcze w totalnym szoku- westchnęłam- Tęskniłam- szepnęłam prawie niesłyszalnie. Usłyszał to, psia kość.
-Tośka, dobrze wiesz, że wszystko się porypało, dlaczego odeszłaś?- spytał, a ja chciałam zapaść się pod Ziemię. Bo zaszłam w ciążę? 
-Łukasz, to już wspomnienia, nie rozpamiętujmy już tego- uśmiechnęłam się- Masz już narzeczoną, świetną karierę, na co ci teraz to co było kiedyś?
-Tośka, moje uczucia się do Ciebie nie zmieniły- nadal mnie kocha.
-Zraniłam Cię- próbowałam jakoś wybrnąć z tej całej sytuacji.
-Jest takie fajne przysłowie "bez względu na to jak na kogoś jesteś zły, zawsze kończysz na tym, że wybaczasz tym, na których ci zależy- popatrzył mi prosto w oczy.
-Łukasz, nie zapominaj, że masz kogoś, a ja mam córkę- zauważyłam, musiałam być ostrożna, żeby się chociażby nie wygadać.
-A on? Kto zajął twoje serce?- zapytał, a ja czym szybciej wstałam, rzucając "muszę już iść". To wszystko wymykało się spod kontroli.
-Tośka, mój numer jest nadal aktualny- usłyszałam już w oddali.  

"Znajdź w sobie siłę, by czekać, odpłaci Ci wszystko podwójnie"
-Antonino Matela, czy Ciebie całkiem popierdzieliło?- krzyknęła Kamila- Facet Twojego życia wyznaje Ci ponownie miłość a ty co? Spieprzasz! Może czas by się wreszcie dowiedział co?- przyznaję, miała trochę racji, ale to wszystko nie jest aż tak łatwe.
-Kamila ciszej, nie chcę, żeby Pola cokolwiek usłyszała- powiedziałam
-Właśnie powinna się w końcu dowiedzieć, wiesz co ona może czuć?- Kamila była coraz bardziej zdenerwowana- Wiesz co, przyjdzie taki czas, że będziesz żałowała dnia, w którym go opuściłaś - powiedziała zdenerwowana i wyszła z domu. Świetnie, jeszcze brakowało mi kłótni z nią. Niewiele myśląc wzięłam do ręki swojego Iphona i wybrałam znajomy mi numer Łukasz ♥, nadal miałam go tak zapisanego. 
Wiesz co, przemyślałam to. Mógłbyś jakiegokolwiek dnia- ul. Powstania Warszawskiego 14, kremowy dom. Co do godziny, dyżur kończę zawsze o 17 ;).
Nie chce tego wszystkiego naprawiać. Czy chcę mu powiedzieć o Poli? Nie wiem. To po prostu zwyczajnie potrzebuje rozmowy z nim.
-Mamo, kim był dzisiaj ten pan?- popatrzyłam na swoją córkę.
-Mój kolega ze studiów, a ty tymczasem nie powinnaś już spać?- skłamałam.
-Obudziłyście mnie z ciocią i ja mamo dobrze słyszałam!- powiedziała- Wiem, że coś przede mną ukrywasz, mamoo przecież kazałaś mi być zawsze szczera!- krzyknęła.

_____________________________________________
Powracam z czymś takim.
Planuję tego bloga na maks 15 rozdziałów :)
Przepraszam, że tak niedługo nie było mnie na żadnym z blogów :(
xoxo








wtorek, 26 maja 2015

Jedynka.

Najgłębszym pożądaniem darzymy tych, którzy są zakazani
Cofnijmy się sześć lat temu. W dzień, kiedy wszystko runęło.
"-Dzień dobry, jest Łukasz?- spytałam pukając do rodzinnego domu państwa Żygadło. Moje zdenerwowanie sięgało zenitu. Tak po prostu mam mu o tym powiedzieć?
-Hej kochanie, jasne, jest u siebie, musicie pogadać- powiedziała poważnym tonem, oni już wiedzą? Niepewnym krokiem weszłam na górę. Było w tym wszystkim coś co nadal mnie śmieszyło. Łukasz był już dorosłym facetem. Grał w Energii Sosnowiec, ale kiedy tylko miał wolne przyjeżdżał do Sulechowa. Uwielbiał swój rodzinny dom. I nadal był synalkiem mamusi. Ale odpowiadało mi to, że nie byliśmy daleko od siebie. Nie wytrzymałabym dłuższej rozłąki z nim. Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam siatkarza leżącego na łóżku. Intensywnie nad czymś myślał.
-O mała, już jesteś- wstał z łóżka i mocno mnie przytulił, robił tak zawsze.
-Coś się stało?- spytałam, siadając z nim na rogu łóżka- Też mam Ci coś do powiedzenia- oznajmiłam przypominając sobie o ciąży- Ale powiedz pierwszy, choć raz miej pierwszeństwo- zachichotałam, próbując uspokoić trochę atmosferę. Była zbyt bardzo napięta, co mi nie odpowiadało.
-Tośka, nie mam już szesnastu lat i jak wiesz, moja kariera nabrała tempa, wiesz, że moi marzeniem jest gra w reprezentacji, co po jakieś części już mi się udawało, ale wracając do rzeczy, jeśli chcę być w kadrze, muszę grać w dobrym klubie, a tego Energia mi nie zapewnia- powiedział łamiącym głosem, a w moich oczach zebrały się gorzkie łzy. Miałam ochotę stamtąd wybiec, jak najszybciej.
-Gdzie wyjeżdżasz?- zapytałam- I dlaczego ja muszę dowiadywać się ostatnia, czemu mi nie powiedziałeś?- wykrzyczałam mu w twarz.
-Ateny, Panathinaikos- wyznał spuszczając głowę- Przepraszam, ale po prostu nie mogłem im odmówić- wyznał
-I jak ty to sobie wyobrażasz?- osunęłam się na ziemię, próbując nie zanieść się płaczem. Zranił mnie, zranił mnie po całości.
-Przeprowadź się tam, ze mną, nie mamy już przecież szesnaście lat- uznał
-Weź pod uwagę także mnie, dopiero co zaczęłam wymarzone studia i co?- krzyknęłam- Mam to wszystko tak sobie po prostu zostawić, żeby wyjechać do tej pieprzonej Grecji z Tobą?- wygarnęłam mu i wybiegłam z domu. Wiedziałam, że dla mojego obecnego stanu takie zachowanie jest niewskazane. Wbiegając do swojego domu osunęłam się przy ścianie i zaczęłam płakać. Łzy bezgłośnie spływały po moich policzkach. To wszystko było ponad moje siły." Od tego dnia wiedziałam, że wychowam Polę sama. Zaledwie po kilku dniach zamieszkałam już na stałe w Warszawie. Całkowicie skupiając się na studiach i dziecku. Na szczęście finansowo pomagali mi rodzice, a to wszystko pomogła ułożyć mi Kamila, dzięki której spokojnie skończyłam studia i mam teraz dobrze płatną pracę. A Łukasz? Jednocześnie chcę i nie chcę go spotkać. Boję się spojrzeć mu w oczy. Chociaż zastanawiam się co mogłabym w nim zobaczyć. Wycięłam go już z życia, ale nie z siebie, ze swoich myśli czy głowy.
__________________________________________________________
1)Przepraszam za ten tragiczny rozdział, początek już słaby.
2)Tak, Winka to przez Ciebie piszę "numerkami", dzięki.
3)Chciałabym mniej więcej, żebyście ogarnęły o co mi z tym chodzi.
4)Sto lat wszystkim mamom, niestety dzisiaj Pola nie miała tu jakieś roli.
5)Krótki, tragiczny, o niczym, jeszcze raz przepraszam!
6)To na dzisiaj koniec, pozdrawiam serdecznie, lada chwila Polska-Rosja ♥



sobota, 9 maja 2015

Prolog czy coś.

"Naprawdę widzimy więcej, niż istnieje w rzeczywistości"

Czy jeszcze kilka lat temu wyobrażałam sobie, że właśnie tak będzie wyglądać moja rzeczywistość? Moje małe mieszkanko było niewielkim kawałkiem wyciągniętym z tego ogromnego świata, gdzie nikt oprócz mnie i mojej córki nie ma dostępu, gdzie nikt nie może nas skrzywdzić. Siedzę pod kraciastym kocem w zbyt dużej koszulce i piję zieloną herbatę z wielkiego kubka. Oglądam jeden z programów śniadaniowych. Widzę go. Człowieka spełnionego. Z kochającą narzeczoną. Jeden z najlepszych rozgrywających w Polsce, jak nie na świecie. Jednak jedno się nie zmieniło. Dla mnie jest wciąż tym samym dwudziestolatkiem w którym na zabój byłam zakochana. I chyba nadal jestem. Tym samym rozpoczynającym dopiero wielką karierę w Sulechowie chłopakiem. Tym samym gościem, którego bezwzględnie okłamałam. Od sześciu lat sama wychowuje nasze dziecko. A on? Niczego nie jest świadom. Nazwałam ją Pola. Już od początku naszego związku, kiedy planowaliśmy wspólną przyszłość zawsze mówiliśmy sobie, że naszą wspólną córkę nazwiemy właśnie tak. Dotrzymałam obietnicy. Po dowiedzeniu się o jego przeprowadzce do Częstochowy zachowałam się egoistycznie.Późniejsza wiadomość o dziecku jeszcze pogorszyła sprawę. Broniłam się tym, że ta wiadomość zniszczyłaby jego karierę. Jestem zdania, że radziłam sobie i nadal radzę. Ale prawda jest taka, że robi się coraz gorzej. 
Pola chce wiedzieć kim jest jej tata. A ja? Co mam jej powiedzieć? "Hej Kochanie, Twój tata nie wie nawet o Twoim istnieniu! Bo przecież mama była na tyle głupia, żeby zostawić faceta swojego życia, tylko dlatego, że ten spełniał swoje największe marzenia". Wiem, że będę musiała to jakoś rozwiązać. Nie ma nawet mowy o rzekomym spotkaniu z Łukaszem czy coś podobnego. Jestem tego w stu procentach pewna i nie chcę nawet do takiego czegoś dopuścić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie skończyłam jednego, biorę się za drugie.
   Nie wiem co z tego będzie.
Naivy.
xoxo.