"Człowiek czasem podejmie jakąś decyzję, sam nie wie w jaki sposób i ta decyzja trwa siłą rozpędu. Z rok na rok coraz trudniej ją zmienić"
Nie wiem co się ze mną dzieje. Coraz bardziej zaczynam zauważać postać siatkarza w Poli. W jej upartości. Nawet w tym, że tak samo trudno obudzić ją rano jak Łukasza. Nie działają prośby, a później nawet groźby w stronę jej osoby. Po raz kolejny z wielkim fochem na mnie poszła się ubrać. Ja w tym czasie przygotowałam jej w biegu śniadanie. Co dziwne, odpowiadał mi ten tryb życia. Od ponad czterech lat moje życie codzienne wygląda tak samo. Przewijam się między szpitalem, przedszkolem i domem. Chociaż jedno zmartwienie miałam z głowy. Nie martwiłam się o prace i pieniądze. Jako chirurg jednej z warszawskiej klinik zarobki miałam duże. Jedząc kanapkę usłyszałam dźwięk małych stópek schodzących po schodach.
-Mamo, wiesz co, strasznie się dzisiaj nie wyspałam-
-Nie marudź, bo znowu się przez Ciebie spóźnimy- poganiałam ją.
-Wies co?- rozmyślała- Chciałabym mieć tatusia, on woziłby mnie na balet, a ty nie musiałabyś się martwić, że nie zdążysz do pracy- na jej słowa łzy stanęły w moich oczach. Było mi jej przykro. I to przeze mnie, że przez moją pieprzoną głupotę nie może mieć normalnego dzieciństwa. Gdzie miałaby również tatę, nie tylko mnie.
-Pola, rozmawiałyśmy już o tym, ubieraj się- rozkazałam.
-Mamuś, tęsknisz za tatą?- spytała, a ja poczułam jak w gardle rośnie mi wielka gula. No, co taka jest prawda. Tęsknie za nim i nie przestanę. Ale nie chcę, żeby dowiedział się o naszej córce. Od początku wychowuję ją sama i poradzę sobie. Nie chcę rozwalać mu życia. Nie teraz, kiedy ma już narzeczoną. Moja córka stawała się mądrzejsza ode mnie. Myślała o wiele racjonalniej.
-Tośka no nie daj się prosić, krótkie małe zakupy- prosiła mnie Kamila
-Tak, zakupy z Tobą zawsze mają tak wyglądać, jestem wykończona- marudziłam. Dzisiejszy dzień w szpitalu wykończył mnie całkowicie. I potwierdzam tezę, że lekarz, to jeden z najbardziej stresujących zawodów na świecie. Jestem strasznie narażona na wypalenia zawodowe. I coraz częściej myślę nad dłuższym urlopem, ale co chwilę go odkładam.
-Wiesz co?- popatrzyłam na dziewczynę- I tak muszę kupić młodej nowy strój, więc w drogę- powiedziałam zgarniając przy okazji kurtkę z wieszaka.
-Mamo, zobacz!- krzyknęła Pola, kiedy stałyśmy już na parkingu- Takie auto jak nasze!- wskazała na białego Nissana, stojącego naprzeciw naszego. Przypadek? Nasze kolejne wspólne marzenie. Zawsze chcieliśmy obydwoje mieć biały, duży, rodzinny samochód. Ja je spełniłam. A on? Nie wiem. Zwartym krokiem ruszyłyśmy w stronę sklepu sportowego. Nienawidziłam robić zakupów Poli. Szczególnie kiedy robiłam je z nią. Co może być takiego fajnego w bieganiu między półkami? Nagle jedna z sukienek upadła z wieszaka na ziemię. Szybko ją podniosłam, jednak ktoś chciał zrobić to samo. W rezultacie poczułam na swojej dłoni dłoń męską. Po moim ciele przeszły niekontrolowane dreszcze. Znajome dreszcze. Spojrzałam mężczyźnie prosto w oczy. Zamarłam.
-Tośka- usłyszałam ten jego seksowny, zachrypnięty głos. Patrzyliśmy sobie cały czas w oczy. Nie miałam odwagi? Siły? Żeby coś w ogóle powiedzieć. Poczułam przy swojej nodze czyiś uścisk, Pola.
-Mamooo, pójdziemy już- powiedziała znudzona- Ooo dzień dobry, jestem Pola, a pan?- teraz najchętniej poodrywałabym głowy jej wszystkim lalkom. Dlaczego ona musi być aż tak rozgadana?
-Możemy pogadać?- spytał Żygadło mocno zdziwiony zaistniałą sytuacją.
-Możemy, Pola pójdziesz do cioci?- zauważyłam, że Kamila była tym wszystkim równie zdruzgotana jak ja. Moja, a raczej teraz nasza córka pobiegła do dziewczyny. A my ruszyliśmy w stronę pobliskiej kawiarni.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę- powiedział uśmiechnięty- Masz śliczną córkę- gdybyś tylko wiedział, kto jest jej ojcem.
-Jestem jeszcze w totalnym szoku- westchnęłam- Tęskniłam- szepnęłam prawie niesłyszalnie. Usłyszał to, psia kość.
-Tośka, dobrze wiesz, że wszystko się porypało, dlaczego odeszłaś?- spytał, a ja chciałam zapaść się pod Ziemię. Bo zaszłam w ciążę?
-Łukasz, to już wspomnienia, nie rozpamiętujmy już tego- uśmiechnęłam się- Masz już narzeczoną, świetną karierę, na co ci teraz to co było kiedyś?
-Tośka, moje uczucia się do Ciebie nie zmieniły- nadal mnie kocha.
-Zraniłam Cię- próbowałam jakoś wybrnąć z tej całej sytuacji.
-Jest takie fajne przysłowie "bez względu na to jak na kogoś jesteś zły, zawsze kończysz na tym, że wybaczasz tym, na których ci zależy- popatrzył mi prosto w oczy.
-Łukasz, nie zapominaj, że masz kogoś, a ja mam córkę- zauważyłam, musiałam być ostrożna, żeby się chociażby nie wygadać.
-A on? Kto zajął twoje serce?- zapytał, a ja czym szybciej wstałam, rzucając "muszę już iść". To wszystko wymykało się spod kontroli.
-Tośka, mój numer jest nadal aktualny- usłyszałam już w oddali.
-Nie marudź, bo znowu się przez Ciebie spóźnimy- poganiałam ją.
-Wies co?- rozmyślała- Chciałabym mieć tatusia, on woziłby mnie na balet, a ty nie musiałabyś się martwić, że nie zdążysz do pracy- na jej słowa łzy stanęły w moich oczach. Było mi jej przykro. I to przeze mnie, że przez moją pieprzoną głupotę nie może mieć normalnego dzieciństwa. Gdzie miałaby również tatę, nie tylko mnie.
-Pola, rozmawiałyśmy już o tym, ubieraj się- rozkazałam.
-Mamuś, tęsknisz za tatą?- spytała, a ja poczułam jak w gardle rośnie mi wielka gula. No, co taka jest prawda. Tęsknie za nim i nie przestanę. Ale nie chcę, żeby dowiedział się o naszej córce. Od początku wychowuję ją sama i poradzę sobie. Nie chcę rozwalać mu życia. Nie teraz, kiedy ma już narzeczoną. Moja córka stawała się mądrzejsza ode mnie. Myślała o wiele racjonalniej.
-Tak, zakupy z Tobą zawsze mają tak wyglądać, jestem wykończona- marudziłam. Dzisiejszy dzień w szpitalu wykończył mnie całkowicie. I potwierdzam tezę, że lekarz, to jeden z najbardziej stresujących zawodów na świecie. Jestem strasznie narażona na wypalenia zawodowe. I coraz częściej myślę nad dłuższym urlopem, ale co chwilę go odkładam.
-Wiesz co?- popatrzyłam na dziewczynę- I tak muszę kupić młodej nowy strój, więc w drogę- powiedziałam zgarniając przy okazji kurtkę z wieszaka.
-Mamo, zobacz!- krzyknęła Pola, kiedy stałyśmy już na parkingu- Takie auto jak nasze!- wskazała na białego Nissana, stojącego naprzeciw naszego. Przypadek? Nasze kolejne wspólne marzenie. Zawsze chcieliśmy obydwoje mieć biały, duży, rodzinny samochód. Ja je spełniłam. A on? Nie wiem. Zwartym krokiem ruszyłyśmy w stronę sklepu sportowego. Nienawidziłam robić zakupów Poli. Szczególnie kiedy robiłam je z nią. Co może być takiego fajnego w bieganiu między półkami? Nagle jedna z sukienek upadła z wieszaka na ziemię. Szybko ją podniosłam, jednak ktoś chciał zrobić to samo. W rezultacie poczułam na swojej dłoni dłoń męską. Po moim ciele przeszły niekontrolowane dreszcze. Znajome dreszcze. Spojrzałam mężczyźnie prosto w oczy. Zamarłam.
-Tośka- usłyszałam ten jego seksowny, zachrypnięty głos. Patrzyliśmy sobie cały czas w oczy. Nie miałam odwagi? Siły? Żeby coś w ogóle powiedzieć. Poczułam przy swojej nodze czyiś uścisk, Pola.
-Mamooo, pójdziemy już- powiedziała znudzona- Ooo dzień dobry, jestem Pola, a pan?- teraz najchętniej poodrywałabym głowy jej wszystkim lalkom. Dlaczego ona musi być aż tak rozgadana?
-Możemy pogadać?- spytał Żygadło mocno zdziwiony zaistniałą sytuacją.
-Możemy, Pola pójdziesz do cioci?- zauważyłam, że Kamila była tym wszystkim równie zdruzgotana jak ja. Moja, a raczej teraz nasza córka pobiegła do dziewczyny. A my ruszyliśmy w stronę pobliskiej kawiarni.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę- powiedział uśmiechnięty- Masz śliczną córkę- gdybyś tylko wiedział, kto jest jej ojcem.
-Jestem jeszcze w totalnym szoku- westchnęłam- Tęskniłam- szepnęłam prawie niesłyszalnie. Usłyszał to, psia kość.
-Tośka, dobrze wiesz, że wszystko się porypało, dlaczego odeszłaś?- spytał, a ja chciałam zapaść się pod Ziemię. Bo zaszłam w ciążę?
-Łukasz, to już wspomnienia, nie rozpamiętujmy już tego- uśmiechnęłam się- Masz już narzeczoną, świetną karierę, na co ci teraz to co było kiedyś?
-Tośka, moje uczucia się do Ciebie nie zmieniły- nadal mnie kocha.
-Zraniłam Cię- próbowałam jakoś wybrnąć z tej całej sytuacji.
-Jest takie fajne przysłowie "bez względu na to jak na kogoś jesteś zły, zawsze kończysz na tym, że wybaczasz tym, na których ci zależy- popatrzył mi prosto w oczy.
-Łukasz, nie zapominaj, że masz kogoś, a ja mam córkę- zauważyłam, musiałam być ostrożna, żeby się chociażby nie wygadać.
-A on? Kto zajął twoje serce?- zapytał, a ja czym szybciej wstałam, rzucając "muszę już iść". To wszystko wymykało się spod kontroli.
-Tośka, mój numer jest nadal aktualny- usłyszałam już w oddali.
"Znajdź w sobie siłę, by czekać, odpłaci Ci wszystko podwójnie"
-Antonino Matela, czy Ciebie całkiem popierdzieliło?- krzyknęła Kamila- Facet Twojego życia wyznaje Ci ponownie miłość a ty co? Spieprzasz! Może czas by się wreszcie dowiedział co?- przyznaję, miała trochę racji, ale to wszystko nie jest aż tak łatwe.
-Kamila ciszej, nie chcę, żeby Pola cokolwiek usłyszała- powiedziałam
-Właśnie powinna się w końcu dowiedzieć, wiesz co ona może czuć?- Kamila była coraz bardziej zdenerwowana- Wiesz co, przyjdzie taki czas, że będziesz żałowała dnia, w którym go opuściłaś - powiedziała zdenerwowana i wyszła z domu. Świetnie, jeszcze brakowało mi kłótni z nią. Niewiele myśląc wzięłam do ręki swojego Iphona i wybrałam znajomy mi numer Łukasz ♥, nadal miałam go tak zapisanego.
Wiesz co, przemyślałam to. Mógłbyś jakiegokolwiek dnia- ul. Powstania Warszawskiego 14, kremowy dom. Co do godziny, dyżur kończę zawsze o 17 ;).
Nie chce tego wszystkiego naprawiać. Czy chcę mu powiedzieć o Poli? Nie wiem. To po prostu zwyczajnie potrzebuje rozmowy z nim.
-Mamo, kim był dzisiaj ten pan?- popatrzyłam na swoją córkę.
-Mój kolega ze studiów, a ty tymczasem nie powinnaś już spać?- skłamałam.
-Obudziłyście mnie z ciocią i ja mamo dobrze słyszałam!- powiedziała- Wiem, że coś przede mną ukrywasz, mamoo przecież kazałaś mi być zawsze szczera!- krzyknęła.
_____________________________________________
Powracam z czymś takim.
Planuję tego bloga na maks 15 rozdziałów :)
Przepraszam, że tak niedługo nie było mnie na żadnym z blogów :(
xoxo