wtorek, 26 maja 2015

Jedynka.

Najgłębszym pożądaniem darzymy tych, którzy są zakazani
Cofnijmy się sześć lat temu. W dzień, kiedy wszystko runęło.
"-Dzień dobry, jest Łukasz?- spytałam pukając do rodzinnego domu państwa Żygadło. Moje zdenerwowanie sięgało zenitu. Tak po prostu mam mu o tym powiedzieć?
-Hej kochanie, jasne, jest u siebie, musicie pogadać- powiedziała poważnym tonem, oni już wiedzą? Niepewnym krokiem weszłam na górę. Było w tym wszystkim coś co nadal mnie śmieszyło. Łukasz był już dorosłym facetem. Grał w Energii Sosnowiec, ale kiedy tylko miał wolne przyjeżdżał do Sulechowa. Uwielbiał swój rodzinny dom. I nadal był synalkiem mamusi. Ale odpowiadało mi to, że nie byliśmy daleko od siebie. Nie wytrzymałabym dłuższej rozłąki z nim. Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam siatkarza leżącego na łóżku. Intensywnie nad czymś myślał.
-O mała, już jesteś- wstał z łóżka i mocno mnie przytulił, robił tak zawsze.
-Coś się stało?- spytałam, siadając z nim na rogu łóżka- Też mam Ci coś do powiedzenia- oznajmiłam przypominając sobie o ciąży- Ale powiedz pierwszy, choć raz miej pierwszeństwo- zachichotałam, próbując uspokoić trochę atmosferę. Była zbyt bardzo napięta, co mi nie odpowiadało.
-Tośka, nie mam już szesnastu lat i jak wiesz, moja kariera nabrała tempa, wiesz, że moi marzeniem jest gra w reprezentacji, co po jakieś części już mi się udawało, ale wracając do rzeczy, jeśli chcę być w kadrze, muszę grać w dobrym klubie, a tego Energia mi nie zapewnia- powiedział łamiącym głosem, a w moich oczach zebrały się gorzkie łzy. Miałam ochotę stamtąd wybiec, jak najszybciej.
-Gdzie wyjeżdżasz?- zapytałam- I dlaczego ja muszę dowiadywać się ostatnia, czemu mi nie powiedziałeś?- wykrzyczałam mu w twarz.
-Ateny, Panathinaikos- wyznał spuszczając głowę- Przepraszam, ale po prostu nie mogłem im odmówić- wyznał
-I jak ty to sobie wyobrażasz?- osunęłam się na ziemię, próbując nie zanieść się płaczem. Zranił mnie, zranił mnie po całości.
-Przeprowadź się tam, ze mną, nie mamy już przecież szesnaście lat- uznał
-Weź pod uwagę także mnie, dopiero co zaczęłam wymarzone studia i co?- krzyknęłam- Mam to wszystko tak sobie po prostu zostawić, żeby wyjechać do tej pieprzonej Grecji z Tobą?- wygarnęłam mu i wybiegłam z domu. Wiedziałam, że dla mojego obecnego stanu takie zachowanie jest niewskazane. Wbiegając do swojego domu osunęłam się przy ścianie i zaczęłam płakać. Łzy bezgłośnie spływały po moich policzkach. To wszystko było ponad moje siły." Od tego dnia wiedziałam, że wychowam Polę sama. Zaledwie po kilku dniach zamieszkałam już na stałe w Warszawie. Całkowicie skupiając się na studiach i dziecku. Na szczęście finansowo pomagali mi rodzice, a to wszystko pomogła ułożyć mi Kamila, dzięki której spokojnie skończyłam studia i mam teraz dobrze płatną pracę. A Łukasz? Jednocześnie chcę i nie chcę go spotkać. Boję się spojrzeć mu w oczy. Chociaż zastanawiam się co mogłabym w nim zobaczyć. Wycięłam go już z życia, ale nie z siebie, ze swoich myśli czy głowy.
__________________________________________________________
1)Przepraszam za ten tragiczny rozdział, początek już słaby.
2)Tak, Winka to przez Ciebie piszę "numerkami", dzięki.
3)Chciałabym mniej więcej, żebyście ogarnęły o co mi z tym chodzi.
4)Sto lat wszystkim mamom, niestety dzisiaj Pola nie miała tu jakieś roli.
5)Krótki, tragiczny, o niczym, jeszcze raz przepraszam!
6)To na dzisiaj koniec, pozdrawiam serdecznie, lada chwila Polska-Rosja ♥



sobota, 9 maja 2015

Prolog czy coś.

"Naprawdę widzimy więcej, niż istnieje w rzeczywistości"

Czy jeszcze kilka lat temu wyobrażałam sobie, że właśnie tak będzie wyglądać moja rzeczywistość? Moje małe mieszkanko było niewielkim kawałkiem wyciągniętym z tego ogromnego świata, gdzie nikt oprócz mnie i mojej córki nie ma dostępu, gdzie nikt nie może nas skrzywdzić. Siedzę pod kraciastym kocem w zbyt dużej koszulce i piję zieloną herbatę z wielkiego kubka. Oglądam jeden z programów śniadaniowych. Widzę go. Człowieka spełnionego. Z kochającą narzeczoną. Jeden z najlepszych rozgrywających w Polsce, jak nie na świecie. Jednak jedno się nie zmieniło. Dla mnie jest wciąż tym samym dwudziestolatkiem w którym na zabój byłam zakochana. I chyba nadal jestem. Tym samym rozpoczynającym dopiero wielką karierę w Sulechowie chłopakiem. Tym samym gościem, którego bezwzględnie okłamałam. Od sześciu lat sama wychowuje nasze dziecko. A on? Niczego nie jest świadom. Nazwałam ją Pola. Już od początku naszego związku, kiedy planowaliśmy wspólną przyszłość zawsze mówiliśmy sobie, że naszą wspólną córkę nazwiemy właśnie tak. Dotrzymałam obietnicy. Po dowiedzeniu się o jego przeprowadzce do Częstochowy zachowałam się egoistycznie.Późniejsza wiadomość o dziecku jeszcze pogorszyła sprawę. Broniłam się tym, że ta wiadomość zniszczyłaby jego karierę. Jestem zdania, że radziłam sobie i nadal radzę. Ale prawda jest taka, że robi się coraz gorzej. 
Pola chce wiedzieć kim jest jej tata. A ja? Co mam jej powiedzieć? "Hej Kochanie, Twój tata nie wie nawet o Twoim istnieniu! Bo przecież mama była na tyle głupia, żeby zostawić faceta swojego życia, tylko dlatego, że ten spełniał swoje największe marzenia". Wiem, że będę musiała to jakoś rozwiązać. Nie ma nawet mowy o rzekomym spotkaniu z Łukaszem czy coś podobnego. Jestem tego w stu procentach pewna i nie chcę nawet do takiego czegoś dopuścić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie skończyłam jednego, biorę się za drugie.
   Nie wiem co z tego będzie.
Naivy.
xoxo.