Najgłębszym pożądaniem darzymy tych, którzy są zakazani
Cofnijmy się sześć lat temu. W dzień, kiedy wszystko runęło."-Dzień dobry, jest Łukasz?- spytałam pukając do rodzinnego domu państwa Żygadło. Moje zdenerwowanie sięgało zenitu. Tak po prostu mam mu o tym powiedzieć?
-Hej kochanie, jasne, jest u siebie, musicie pogadać- powiedziała poważnym tonem, oni już wiedzą? Niepewnym krokiem weszłam na górę. Było w tym wszystkim coś co nadal mnie śmieszyło. Łukasz był już dorosłym facetem. Grał w Energii Sosnowiec, ale kiedy tylko miał wolne przyjeżdżał do Sulechowa. Uwielbiał swój rodzinny dom. I nadal był synalkiem mamusi. Ale odpowiadało mi to, że nie byliśmy daleko od siebie. Nie wytrzymałabym dłuższej rozłąki z nim. Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam siatkarza leżącego na łóżku. Intensywnie nad czymś myślał.
-O mała, już jesteś- wstał z łóżka i mocno mnie przytulił, robił tak zawsze.
-Coś się stało?- spytałam, siadając z nim na rogu łóżka- Też mam Ci coś do powiedzenia- oznajmiłam przypominając sobie o ciąży- Ale powiedz pierwszy, choć raz miej pierwszeństwo- zachichotałam, próbując uspokoić trochę atmosferę. Była zbyt bardzo napięta, co mi nie odpowiadało.
-Tośka, nie mam już szesnastu lat i jak wiesz, moja kariera nabrała tempa, wiesz, że moi marzeniem jest gra w reprezentacji, co po jakieś części już mi się udawało, ale wracając do rzeczy, jeśli chcę być w kadrze, muszę grać w dobrym klubie, a tego Energia mi nie zapewnia- powiedział łamiącym głosem, a w moich oczach zebrały się gorzkie łzy. Miałam ochotę stamtąd wybiec, jak najszybciej.
-Gdzie wyjeżdżasz?- zapytałam- I dlaczego ja muszę dowiadywać się ostatnia, czemu mi nie powiedziałeś?- wykrzyczałam mu w twarz.
-Ateny, Panathinaikos- wyznał spuszczając głowę- Przepraszam, ale po prostu nie mogłem im odmówić- wyznał
-I jak ty to sobie wyobrażasz?- osunęłam się na ziemię, próbując nie zanieść się płaczem. Zranił mnie, zranił mnie po całości.
-Przeprowadź się tam, ze mną, nie mamy już przecież szesnaście lat- uznał
-Weź pod uwagę także mnie, dopiero co zaczęłam wymarzone studia i co?- krzyknęłam- Mam to wszystko tak sobie po prostu zostawić, żeby wyjechać do tej pieprzonej Grecji z Tobą?- wygarnęłam mu i wybiegłam z domu. Wiedziałam, że dla mojego obecnego stanu takie zachowanie jest niewskazane. Wbiegając do swojego domu osunęłam się przy ścianie i zaczęłam płakać. Łzy bezgłośnie spływały po moich policzkach. To wszystko było ponad moje siły." Od tego dnia wiedziałam, że wychowam Polę sama. Zaledwie po kilku dniach zamieszkałam już na stałe w Warszawie. Całkowicie skupiając się na studiach i dziecku. Na szczęście finansowo pomagali mi rodzice, a to wszystko pomogła ułożyć mi Kamila, dzięki której spokojnie skończyłam studia i mam teraz dobrze płatną pracę. A Łukasz? Jednocześnie chcę i nie chcę go spotkać. Boję się spojrzeć mu w oczy. Chociaż zastanawiam się co mogłabym w nim zobaczyć. Wycięłam go już z życia, ale nie z siebie, ze swoich myśli czy głowy.
__________________________________________________________
1)Przepraszam za ten tragiczny rozdział, początek już słaby.
2)Tak, Winka to przez Ciebie piszę "numerkami", dzięki.
3)Chciałabym mniej więcej, żebyście ogarnęły o co mi z tym chodzi.
4)Sto lat wszystkim mamom, niestety dzisiaj Pola nie miała tu jakieś roli.
5)Krótki, tragiczny, o niczym, jeszcze raz przepraszam!
6)To na dzisiaj koniec, pozdrawiam serdecznie, lada chwila Polska-Rosja ♥